3 lipca 2008

Prawie jak Pizza.... >> 17 lutego 2008 15:22

Dziś rano wpadliśmy z Sis na genialny pomysł. Zamówmy pizzę.
Po chwili negocjacji doszliśmy do wspólnego słusznego wniosku że Pizzą ową będzie Flambe, duża na grubszym cieście Flambe. Poinformowaliśmy (znaczy Sis) panią z telefonu że niestety posiadamy jedynie 50 zł więc prosimy by dostawca miał jakieś drobne.
Ok zamówienie złożone, czekamy...

...
...
...

Nawet nie tak długo czekaliśmy (w granicach standardowych 30 minut).
Ale to złego miłe początki.
Najpierw się okazało, że dostawca nie ma ze sobą drobnych. Nic a nic. Pizza miała nas kosztować 35 zł (30 zl coś tam + napiwek). No nic 50 zł nie damy, bez przesady. Ok udało się uzbierać 40 zł. To może ma choć 5 zł reszty. Nie....
Cóż nie powiedzieli mu że ma wziąć drobne to nie brał, jego pierwszy kurs i nie ma drobnych. Ok.........
Ciśnienie się podniosło, zacisnęliśmy zęby i daliśmy 40 zł. Dostawca wydał nam wyskrobawszy 1,5 reszty. Jego akurat mi trochę szkoda, był na tyle uczciwy że choć głupio mu się zrobiło.
...
Nic to, bierzemy się za pizze. Przyznam że nie od razu się połapaliśmy (jak się je się nie myśli).
Otóż zamiast naszej pizzy dostaliśmy pizzę wiejską, średnią na cienkim cieście.
:/
No i tyle. Zjedliśmy bo czemu nie ale pewien zgrzyt został. Jakoś to nie tak miało być.

Nauczka nie jadać na wczesny obiad pizzy czy jak?

Brak komentarzy: