22 października 2008

Śluby ostatnie starcie...

Ostatnio w ramach wyrabiania fali ślubów byłem z Peterem na ślubie koleżanki z pracy.
Niby nic nie zwykłego ale:
- tylko na ślubie nie na weselu (tu akurat w pełni rozumiem, rodzice ustawiali listę osób, no problemo)
- ślub był jakieś 120 km poza Warszawą
- byliśmy cali dwaj i tyla.

Cóż, że tylko na ślubie to spoko, wiadomo nie da sie zaprosić wszystkich których chcesz (zwłaszcza jak rodzice ustalają kogo zapraszasz). Dostaliśmy za to po sporej paczce ciast i ciasteczek na drogę :D
Że ślub poza Warszawą też nie dziwne, Katarzyna tam się urodziła i mieszka (Katarzyna pseudo Miś Kolaborant bo pracuje u nas i u TKNW).
Że tylko my dwaj tak wyszło. Nie narzekam.

Ślub ładny jak na śluby. Koleżanki żeśmy w pierwej nie poznali (tak ją odstawili, w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Msza nie przegadana, nieco padało ale nie lało (a mogło zabić!). Ogólna wyprawa guut.

PS. Po drodze, jako że byliśmy głodni i mieliśmy zapas czasu wstąpiliśmy do niemal losowej knajpy. Otóż bar w wsi Samogoszcz (na granicy z wsią Podlez) okazał się lepszy niż można się spodziewać. Za śmieszne pieniądze (nie całe 20 zł na osobę) zjedliśmy i pierwsze i drugie danie. Dla odmiany również dobre. Jakby ktoś przejeżdżał polecamy. Niestety nie pomyśleliśmy i nie zrobiliśmy zdjęcia.

PS. Cóż trza przyznać, że fala ślubów nadal trwa. Teraz planują nasze znajome Anio-Ogry oraz Macki zwane Moniko Michałami. A no i ktoś jeszcze ale to niespodziewajka.

6 komentarzy:

Pietia pisze...

No właśnie, gdyby nie ten PS to napisałbym, że z ostatnim starciem nieco ściemniasz...

Kiane pisze...

My nie ściemniamy. Tylko czasami nie mówimy całej prawdy;p

Dziadu z lasu pisze...

I tak wszyscy czujemy się zaproszeni już ;D

Anonimowy pisze...

Rodzice układający listę gości? :|
Toż to jakiś dramat!
Z Ogrzym w życiu byśmy na coś takiego nie pozwolili. Przecież to nasz ślub, nasze wesele i nasi goście :) Ew. moglibyśmy wziąć pod rozwagę pewne sugestie :P

PS. Christof dobrze gada ;)

MikeTNK pisze...

Aniu - zdziwiłabyś się jak wiele osób uważa, że wesele jest wasze, ale nie "dla was", a "dla gości i rodziny". W dodatku uważają , iż jako impreza sponsorowana przez rodziców jest też przez nich organizowana (i dlatego niby to oni decydują o liście gości).

Na szczęście coraz więcej osób przełamuje te "zaściankowe" tradycje i stereotypy. Bo i troszkę inne pokolenie dotarło do "tego" momentu w życiu zarówno pod względem samych młodych jak i ich rodziców :)

Z pozdrowieniami dla współtowarzyszy na drodze do "zaobrączkowania" :)

male-zielone pisze...

Planować, chcieć a co wychodzi to nieraz kompletnie nie to samo.

Jak na razie forsowanie naszego punktu widzenia idzie nieźle. Dwie potyczki, mało rannych, nie zmarnowano dużo amunicji. :P

Co nie znaczy że to jest proste :)

PS. Jawohl, oczywiście że jesteście zaproszeni. Tylko czy ktoś powiedział na co?:P