21 października 2008

Integracja

W miniony weekend (a dokładnie czwartek-sobota) miałem firmową integrację. Wyjazd po pracy (o 15:00 co by za lekko nie było) do Piaseczna do hotelu. Hotel (nazwa Da Silva) nówka, nie śmigana stoi tam chyba z niecałe dwa miesiące czy coś około. Wystój wypas, taki jak na amerykańskich filmach. Znaczy wszystko jednakowe, wypieszczone, kolorowe i eleganckie. Zamiast kluczy karty kodowe, które prawem Murphy'ego albo były źle zakodowane (i nie dało się wejść do pokoju) albo przez kontakt z telefonem komórkowym się rozkodowywały (i nie dało się wejść do pokoju).
Jedzenie super, pokoje na prawdę śliczne do tego TV niczego sobie z dość ograniczonym zasobem programów ale i tak oglądaliśmy z Peterem tylko TVN Turbo, reszta była niestrawna (jakieś tańce z gwiazdami, polsaty itp...).

Ah byłbym zapomniał, głównie oto chodziło iż mieliśmy tam się integrować z drugą spółką (Ta która nas wykupiła, skrót TKNW). Ludzie jak ludzie z TKNW, w sumie ok. Zabawne, że jak siedziały obok siebie oba działy IT od razu było widać który to stolik :) (pewien poziom Nerd Power się tam zbierał widoczny z daleka).

A potem tance, hulanki, swawole. No raczej tańce i hulanki, przynajmniej niektórzy. Ja preferuje na firmowych spotkaniach wariant "less than more".

Ogólnie poza faktem iż w piatek nas wiatr wyziębił na integracji w lesie to było nieźle, strzelanie z wiatrówki, moknięcie, karkówka z grilla, prawie fajny taniec brzucha prawie fajnej pani i brak wyspania się co spowodowało że w sobotę po powrocie padłem.

Ogólnie o dziwo była to jedna z fajniejszych imprez firmowych na jakich byłem. Okazało się, że ludzie z TKNW nie są kosmitami, my dla nich okazaliśmy się też nie kosmitami. A że ekipa rządząca to ... ;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ten hotel to ja z okna w kuchni widzę ;)