4 czerwca 2009

Pożeczki do kontrolowania umysłów mas...

" Skrzydło nietoperza, krew żaby,oko jaszczurki i włos człeka mężnego.
Dwie uncje prochu, cztery popiołu z liścia dębowego.
Siedem kropli rosy o północy zebranej.
Trzy po trzy łzy panny zakochanej.
I by mieć siłę i wigor jak za młodu,
Dorzucamy trzy kwarty glutaminianu sodu."
Almanyach Mikstur Wszelakich - Harmoniusz Bibułka


"Nie jedz tego świństwa, to czysta chemia!"
Takie oto słowa usłyszałem ostatnio trzykrotnie, w pracowej kuchni podczas przygotowywania w kubku jedzenia z torebki. Wielkie było moje zdumienie gdyż nie przygotowywałem zupki Vifon "Chińskiej" czy zupy pomidorowej z torebki. Nic z tych rzeczy. Przygotowywałem sobie płatki owsiane na mleku.
Zdziwiony pytałem więc: "Jaka chemia? Tu są tylko płatki i mleko w proszku". Jednak moje rozmówczynie nadal były przekonane, że to co jem skróci mi życie o jakieś 5 lat.
Choć ogólnie nie przeczę że chemiczne zupki chińskie jadłem nie raz to od dłuższego czasu raczej tego nie robię. Raz że ciężko się tym najeść, dwa że owa owsianka z owocami smakuje mi bardziej niż "Kaczka łagodnie" z Radomia.
Tak więc, za pierwszym razem uznałem, że moja rozmówczyni nie wiedziała co jem, widząc torebkę uznała że ma to w sobie kilka E900.
Jednak gry drugi raz powiedziano mi to samo (podczas przygotowywania takich samych płatków tyle, że z innymi owocami), me zdumienie było wprost proporcjonalne do rosnącej irytacji.
Tak więc pokusiłem się by na głos, wszem i wobec przeczytać skład owej torebki. Piszę w tej chwili z pamięci ale było to w rodzaju: Płatki owsiane, mleko w proszku, liofilizowane owoce (czyli suszone).
I znów moje rozmówczynie nie były przekonane, raz twierdziły że owa liofilizacja to na pewno chemia, dwa że na pewno nie napisali tego co tam wrzucili.
Uwielbiam w ludziach ten upór i wspaniałą umiejętność dostosowywania faktów do swojej teorii spiskowej.

Oczywiście moje rozmówczynie ignorują fakt iż codziennie wypijają litry kawy, która jest właśnie liofilizowana (czytaj. rozpuszczalna). Oraz fakt iż w dzisiejszych czasach kontroli i ogólnej paranoi odnośnie sprawdzania wszystkiego producent siliłby się umieszczać w zupkach chińskich jakąś tajną i mroczną substancję (pewnie do kontroli umysłów...).

Choć po prawdzie umieszcza, może nie do kontroli umysłu (czasem może i szkoda) ale do "wzmacniania smaku i zapachu". Czyli glutaminian sodu. Uczeni sami nie wiedzą czy w dużych ilościach jest czy nie jest szkodliwi. Ale ci sami uczeni raz twierdzą,że jajka to morderstwo bo cholesterol a chwilę później twierdzą że są błogosławieństwem bo obniżają cholesterol.

Tak czy inaczej akurat glutaminianu sodu w moich płatkach nie było. Prędzej liofilizowane porzeczki wpływające na umysł (będą mną sterować kosmici...).

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gdzie znalazłeś płatki z porzeczkami? Też takie chcę. ;)


"Internetowa Przyjaciółka"

male-zielone pisze...

Jeśli dobrze pamiętam nazywa się to to Nesvita czy jakoś podobnie, takie zielone torebki. W marketach jest chyba wszystkich.

Anonimowy pisze...

Gobs,
A kupujesz mleko prosto od krowy?
;)
Jak nie to i tak masz styczność z chemią. Heh, a panie w kuchni zapytaj czy nie przeszkadza im uzdatniona woda w kranie :P
pozdrawiam
ThC!

Kiane pisze...

Następnym razem zapytaj panie czy wiedzą co jedzą i wklepują w siebie. Założę się jeszcze chodzą na solarium bo to takie zdrowe;p
Mlask znad chesburgera:D