7 czerwca 2009

Notka kontrolowana, notka kontrolowana....

" - Witam cię Panie Ciemności, mroczny władco, królu piekieł.
W zamian za mą duszę pragnę zyskać siłę ludów północy, wiedzę mędrców wschodu, bystrość umysłu odkrywców z zachodu i sprawność męską dzikich z południa.
- NĘDZNY ŚMIERTELNIKU, PYŁKU NĘDZNY, MOŻESZ OTRZYMAĆ TO WSZYSTKO ALE NA NIC MI TWA DUSZA.
- Czego więc pragniesz, o najplugawszy z plugawych, najokrutniejszy z okrutnych?
- ODDAJ MI SWÓJ PESEL!"

"Diabeua i Alchemyka rozmowa przeze mnie spisana." - Harmoniusz Bibułka


Jakiś czas temu nasz ZTM (czyli tramwaje i aftobusy miejskie) promuje nową kartę miejską. Która ma zastąpić dotychczasowe bilety miesięczne i wyeliminować konieczność posiadania dodatkowego dokumentu ze zdjęciem.
Podczas procesu składania prośby o taką kartę należy podać swój numer PESEL.
Co w tym dziwnego? Dla mnie nic. Numer pesel pozwala jednoznacznie określić czyja to karta, kto składał podanie etc etc. Zbigniewów Kowalskich* jest więcej niż jeden ale każdy PESEL jest unikatowy.
I pewnie przeszło by to bez echa gdyby komuś (klientowi) się to nie spodobało. Bo zaraz zaczął drążyć, "a po co, a na co, a nie dam". I rozpętała się burza.
Urząd ochrony danych osobowych itd zaraz zaczął się wymądrzać, że sprawdzi że skontroluje, że ciężko pracuje (coś muszą wykazywać bo by wyszło że robią nic).
ZTM od komentarzy się wstrzymała.

Ogólnie rozumiem dociekanie owego osobnika (osobniczki?). Tyle, że ci sami ludzie który oburzają się o konieczność podania numeru Pesel rozdają swoje dane osobowe na lewo i prawo. Na serwisach w rodzaju nasza klasa, grono etc, ludzie podają swoje numery telefonów, adresy i co jeszcze się chce.

Ci sami ludzie podpisują wszystko co im się podsunie bez czytania. Biorą kredy/raty/podpisują umowę o np. telefon. Konia z rzędem temu kto umowę taką przed podpisaniem przeczytał. I nie chodzi mi tu o przejrzenie i zerknięcie czy się nie pomylili w nazwisku, chodzi mi o przeczytanie od deski do deski.
Taka prawda, że ja również, choć staram się wczytać w taką ostatnio pewnie niuanse w własnych ratach wyłapałem czytając umowę dopiero na spokojnie w domu (po podpisaniu of kors...).

Cóż ale jak widać, w naszym wspaniałym kraju cokolwiek nie wymyślisz komuś na pewno będzie przeszkadzać, ktoś na pewno będzie życzliwy i doniesie gdzie trzeba. No chyba że bijesz żonę popołudniami, chlejesz jak świnia codziennie, albo jesteś miejscowym rozrabiaką. Wtedy ci sami ludzie jak już cię posadzą/ skarzą w zawiasach/ zamorduje cię żona i prawda wyjdzie na jaw stwierdzą przed kamerą pani dziennikarce:
"To taki spokojny człowiek był, nikt nie widział że tam coś się dzieje".

No tak, nikt nic nie wiedział, poza Malinowską** spod 5-tki.

* oraz ** - wszelkich Zbigniewów Kowalskich oraz wszelkie Malinowskie spod 5-tki z góry przepraszam, bo pewnie na mnie też mają coś w swoim zeszycie wejść i wyjść....

3 komentarze:

shayla-lunatic pisze...

Jak ktoś nie ma problemu to sam się o nie postara v,v'

Dziadu z lasu pisze...

imho problemem nie jest samo podanie ztm peselu, bo faktycznie i tak pierdyliard firm go ma. Nie podoba mi się natomiast tworzenie bazy z powiązaniem numer karty-konkretna osoba, i tak już karmię skynet danymi o moich szkołach, rodzinie i hobby nie chcę żeby dodatkowo wiedział gdzie i kiedy jeżdżę.
Porównania niechęci do podania peselu z biciem żony nie kumam.

Little Lotte pisze...

A była taka afera, że dwóm kolesiom o tych samych imionach i nazwiskach dali ten sam PESEL... U never know :}