Chwilowo u mnie w pracy tematami „na tapecie” są oczywiście święta i sylwester.
Oto fragment jednej z rozmów o ofercie sylwestra (w jakiejś restauracji):
- Fajnie tam jest i tanio, jedna wada że na jedną osobę jest pół litra.
- Tak mało?
- No, niestety, żeby choć do tego było jakieś winko.
.............
Przyznam, że mnie nieco to wgięło. Pół litra wódki na osobę. Po takiej ilości to ja bym chyba się nauczył szybować. Dziwić się potem przylepiania Polakom opinii pijaków jak by się dobrze bawić, muszą się nawalić jak Meserszmity. Rozumiem, że alkohol jest często smaczny i wprawia w dobry nastrój. Z tym, że wódka rzadko kiedy jest smaczna a dla mnie nie pamiętanie co się robiło już się nie łapie pod „dobry nastrój”. Cóż, zawsze patrzyli na mnie jak na dziwaka znajomi, jak na wszelkie imprezy klasowe itp. nie przynosiłem zgrzewki piwa/ butelki wódki dla siebie tylko 1-2 piwa. Nie ukrywam, że swoją drogą jestem raczej mało litrażowy i te dwa piwa wystarczały mi zupełnie.
No chyba, że ludzie piją ze smutku. Jak rządziły pewne chomiki w pewnym kraju po środku Azji (tzw. Polandia) też czasem nachodziła mnie myśl, że po pijaku łatwiej znieść to co się wyprawia.
A jako, że co prawda partia się POprawiła, ale nasi politycy nadal potrafią doprowadzić człowieka do rozpaczy zacytuję:
„Chluśniem bo uśniem....” ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz