Piszę to do Pana wiedząc iż szansa iż Pan to przeczyta jest raczej w okolicy minimalnej, ale gniecie mnie to od dawna i muszę to z siebie wyrzucić.
Panie Piekara. Kończ waść.
Uprzejmie oznajmiam wszem i wobec, iż uwielbiam Pana, ubóstwiam wręcz rzekłbym. Aczkolwiek spieszę wyjaśnić iż nie o fizjonomię Pana mi chodzi, gdyż przedmiotem mego uwielbienia są Pana książki, historie, bohaterowie, powieści przez Pana pisane.
Uwielbiam je, czytać, posiadać, przeglądać, kupować i czytać po raz drugi, trzeci i nasty. Wręcz kocham czytać te je po raz pierwszy. Mniej istotne czy w wygodnym fotelu czy w tramwaju zaraz po zakupie. Uwielbiam delektować się fabułą, słowami układanymi przez Pana w zgrabne zdania.
Nie skłamię jeśli powiem iż Pana książki wciągają mnie niczym wir. Jeśli nieopatrznie zacznę je czytać nie mogę się oderwać. Czytam w każdej wolnej chwili, całkowicie pochłonięty. Pana pisanie, Panie Piekara, chwyta czytelnika w żelazne szpony i ni diabła nie chce puścić nim dobrnie się do końca.
I tutaj następuje rażenie gromem. Kubeł zimnej wody na nieopatrznego czytelnika wylany. Gdy kończymy książkę, mamy nadzieje na pointę podsumowującą wszystko, zamykającą klamrą historię nam opowiedzianą. A tu oczom naszym ukazuje się plugawe „koniec tomu pierwszego”, czy równie obmierzłe „część dalsza w następnym tomie”.
Nie mam nic przeciwko kolejnym tomom, zwłaszcza jeśli postaci, świat i książki są równie wciągające jak Pańskie. Ale na miecz Pana naszego, czemuż to miast kończyć dany wątek, ciąg jeden, zaczyna Pan kolejny kusząc znów czytelnika. Mamiąc go iż może tym razem tomów będzie niewiele, albo wszystkie zostaną wydane.
Niestety już kilkukrotnie dałem się tak okrutnie nabrać. Najpierw szanowny Mordimer mnie wciągnął, tom za tomem czytany po wielokroć. Ale w ostatnim tomie jaki posiadam jest jakże myląca informacja iż dalsza część będzie w 2007 roku. Mamy rok nieco dalszy a końca historii nie ma. Jest za to preludium do niej.
Również wciągające i również niedokończone.Jest i "Necrosis". Mroczne i ciężkie. Tako i tu jest tylko tom pierwszy. Jak mniemam z wielu lub co najmniej dwóch. Ale jest pierwszy i kropka. Weź czytelniku cierp i czekaj.
Tak więc bardzo proszę Pana, Panie Piekara. Weź Pan kończ, wstydu oszczędź.
Daj zasmakować końca. Dał ułożyć cały cykl na półce, wiedząc ile miejsca ostatecznie zajął. Ale wiem iż prośba ma raczej się nie ziści a mi przyjdzie kolejne książki kupować, pochłaniać łapczywie po czym żyć pełen nadziei iż kiedyś historii koniec dane mi będzie poznać.
Niniejszym uniżenie pozdrawiam i nad kunsztem kapelusza chylę.
PS. Wiem iż wiele książek wydał Pan jako osobne albo skończone cykle, nadal za nie skończenie tych niektórych powinien Pan cierpieć...