26 września 2008

Kuchnia Imć Goblina, czyli: Indyk w marynacie po goblińsku.

Tym razem bez zdjęć bo nie mam jak ich wykonać, raz że nie mam czym dwa że nie ma co bo przepis był nieco spontaniczny i jest już skonsumowany.

Jak sporo różności wziął się z potrzeby chwili. Zresztą to nie przepis a prosta "sztuczka". Otóż jeśli nie wiemy co będziemy robić na obiad a mamy dostępne mięso można je umieścić w "marynacie". Ja miałem kawałki piersi indyka (takie wielkości połowy dłoni). Rozbiłem je nieco a potem ułożyłem w średnio dużym ale wysokim naczyniu. Najlepiej szklanym ale mi musiało wystarczyć plastikowe. Nie polecam jedynie metalowych bo mięso przechodzi smakiem metalu (bleaah).
Więc
- kładziemy pierwszą warstwę indyka
- sypiemy sól, czosnek, oregano, pieprz, majeranek (w proporcjach wedle uznania)
- kładziemy druga warstwę indyka
- sypiemy sól, czosnek, oregano, pieprz, majeranek (w proporcjach wedle uznania)
... itd aż ułożymy całe mięso
- kropimy to wszystko sokiem z cytryny
- zalewamy olejem lub oliwą (ja użyłem oleju), tak by pokryło całkowicie mięso.
- wstawiamy do lodówki

No dobra i gdzie ta sztuczka?

No w tym ze mięso "samo się robi" a my w tym czasie robimy cokolwiek (np. jesteśmy w pracy).
Po powrocie i odpowiednich godzinach (może leżeć i 48 godzin, moje leżakowało z 9) przygotowujemy je. I tu jest sztuczka, można je pokroić w paski i udusić z np. papryką i pomidorami (wcześniej podsmażywszy). Można pokroić w kostkę i zrobić szaszłyki. Można je po prostu usmażyć. Jest już w oleju więc nic nie trza lać na patelnię. Można jeśli jest odpowiednio duże naciąć, włożyć do środka np. żółty ser.
Ja usmażyłem na małym ogniu na patelni do tego ugotowawszy kaszę i kalafiora (w ramach surówki :) ).

Ot sztuczka :P

Trudność Przygotowania:..
Czas Przygotowania:.........
Atrakcyjność Wizualna:.....
Satysfakcja z Jedzenia: .....

Brak komentarzy: