4 listopada 2008

Wielofunkcyjny Robot Kuchenny (i nie tylko)G.O.B.L.I.N

Co prawda czasem dopadnie mnie moja własna głupota (patrz notka wcześniej), ale dziś stwierdziłem, że całkiem niezły ze mnie wielofunkcyjny robot kuchenny. Jednocześnie gotowałem kapustę, smażyłem boczek z cebulą do niej na patelni obok, budyń (bo Misiek nie lubi galaretki a lubi budyń) i robiłem galaretkę (bo lubię budyń ale wolę galaretkę). :)

W trakcie też zastanawiałem się nad kilkoma rzeczami, min. czy nie wykipi mi mleko, jak złożyć talię do karcianego Cthulhu, z czego skonwertować pojazdy do moich orków do Warhammera 40k, kiedy przyjdzie paczka z anglii, czy nie wykipi mi mleko, gdzie ja położyłem tą przeklętą galaretkę, czemu ten olej tak strzela, kto wygra w Usa, czy nie wykipi mi mleko i czemu pewnie tak, akurat jak będę mieszał galaretkę...

Może procesor mam niewielki ale wielowątkowy.

PS. Budyń dobry ale wyglądał jak kupa :P

PS2. Przepis na kapustę jest prosty:
- Czerwona kapusta szt 1 (nie jakaś gigantyczna)
- Jedna spora cebula
- ok 0,4-0,5 kg boczku wędzonego
- olej, ocet, ziele angielskie, liść laurowy, sól i pieprz wedle smaku

Kapustę szatkujemy. Zalewamy tak mniej więcej do połowy wodą, wrzucamy liście laurowe i ziele angielskie i gotujemy aż zmięknie kapusta.
W między czasie smażymy na ok dwóch łyżkach oleju pokrojony boczek. Jak się boczuś podsmaży dodajemy cebulę i trzymamy aż się porządnie zeszkli.
Jak kapusta zmięknie odlewamy z niej wodę.
Dodajemy boczek z cebulą (razem z olejem na którym się smażyło). Do tego ok 2 łyżek octu, sól i pieprz do smaku (kapusta stanie się różowa jak dodamy octu, tak ma być).
Jeszcze chwilę gotujemy i już.

Ilość boczku można zwiększyć jak ktoś chce więcej mięsa. :)

9 komentarzy:

Kiane pisze...

Kochany robot kuchenny:*
Kupa była dobra i co jakiś czas można mnie nią karmić. I rzadką kaszką manną.

I napiszę to co mówią w pracy na hasło jadę do domu i mam obiad(one robią):"Zazdroszczę. Gdzie takiego chłopa znalazłaś".
Nie chłopa a goblina sztuk raz. I za to kocham:*

Ps. robot ma też inne zastosowania;p

Brzoza pisze...

Często budyń wygląda jak biegunka, zwłaszcza czekoladowy :) Ja chyba wolę galaretkę, chociaż budyń na zimno to nie w kij dmuchał :D

Pamiętam jak na Chmielnej stałam sobie w kolejce po lody świderki z automatu. Jakiś malec z mamą czekali przede mną. Kiedy pani zakręciła loda maluch krzyknął "A Karolina zrobiła wczoraj podobnego do nocnika!" :D

ps.
Nurglitchowa się kłania :)

Anna pisze...

Jak to świetnie Marysia określiła na swoim blogu - ja też mam Goblina - tylko, że dwumetrowego. Więc poza tym, że więcej miejsca w łóżku zajmuje, to funkcje ma te same :D
I też mi go zazdroszczą ;)

male-zielone pisze...

Różnica jest taka iż Goblin 2.0 zwany O.G.R.E ma więcej funkcji pracy na wysokości, np. zmiany firanek. Za to wersja 1.0 czyli G.O.B.L.I.N jest łatwiej pakowna do samochodu :) I łatwiej jej włazić pod biurko np. kable od komputera sprawdzić :) Jak widać każda wersja ma swoje zalety (poza urokiem osobistym, humorem, dziesiątkami innych zalet no i skromnością!).

PS. Pozdrawiamy Madame Nurglitchową :)

Anonimowy pisze...

A to już duża sztuka robić jedno a myśleć o czymś innym. Dobrze, że sobie kuku nie zrobiłeś.
Jedzenie nie służy do oglądania a do jedzenia :D Rozpuszczona czekolada też wygląda jak kupa, ale za to jak smakuje :D
Jeszcze trochę a zacznę się od Ciebie uczyć nie tego cholernego RPG o którym kila razy ci gnębiłam, a gotowania o.o'

male-zielone pisze...

Z RPGami to jak z gotowaniem. Potrzebne są:
- zapał
- nieco inwencji
- nieco doświadczenia
- sporo cierpliwości
- szybkie nogi jak się pali

:)

Anonimowy pisze...

Cierpliwość odpada.
A tak poza tym, to żeś mi wytłumaczył jak cie nie wiem co xD"
Pozdrowienia i dzięki za notatki ;p

Kiane pisze...

Model modelowi nie równy. Znam też P.I.O.T.R ale ten to nieudany egzemplarz. Chyba że dobry na treningi;p

Anonimowy pisze...

Tak, jako worek Kianyś xD"