20 marca 2011

Znikający czas

"Beeessseeensu"- Gobas

Ostatni miesiąc zwany potocznie lutym zniknął dość niespodziewanie. Jakieś 20 razy zbierałem się by coś napisać (czyta to ktoś w ogóle?). Niestety-stety nastąpiła kumulacja rzeczy czasochłonnych.

- Była sobie sesja, na szczęście udana w 100%.
Bywało lepiej, bywało gorzej. Zasadniczo z wyników jestem zadowolony, zwłaszcza z oceny 3 z Analizy Ekonomicznej, owe 3 jest tym cenniejsze że ocenę wyższą niż 2 otrzymało tylko 30 z 150 :D Yeah!

- Odbył się sobie ślub Siostry, udany w 398%.
To pierwszy i na długo jedyny ślub oglądany z drugiego rzędu. Momentami bardziej wzruszający niż mój własny. Wesele chyba jedno z najlepszych na jakich byłem. Jak nie najlepsze :)

- Widziano szwendającego się mnie na niejakim kawalerskim już-Szwagra. Oczywiście odbyło się to przed ślubem nie po :) kolejna impreza na 100%. Pierwszy łyk absyntu (w temperaturze 50 stopni) - bezcenny.

- Zdarzył się zakup mebli które same się nie chciały złożyć, składanie udane w sumie na 99% (dziękować Kibit-San). Ten 1% to brak odpowiedniej długości śrub (made in Ikea) do uchwytów w szafie (made in Ikea). Przez co na razie jest miejsce na uchwyty bez uchwytów.

- Reszta standardowych zjadaczy czasu: Regularna Liga Blood Bowla, zakup przez Mżone Dragon Age 2, zakup przez Mua (jako prezent od Siostry) Shoguna 2 (Total War). Wiem.. oznacza to dużo bezproduktywnie straconego czasu przed komputerem. Nie mam nic na swoją obronę.

Nic to, wiosna idzie. Będzie ciepło, słonecznie i super :)