13 sierpnia 2010

Goblin Demolka - ostatnie starcie 2,5

Prac ciąg dalszy (stety-niestety). Najpierw coś łagodniejszego.
Wersja prawie-że-finalna rejonu zwanego sypialnią (prawie że bo kiedyś tam chcemy zmienić meble...).

Wygląda to tak:










Tymczasem prace w Kuchni również trwają. Po wyniesieniu części drewnianych które kiedyś (mamy nadzieję) po złożeniu staną się naszymi meblami, oraz po dzisiejszej dalszej demolce rejon Kuchnia wygląda następująco jak poniżej. Wiem, nie bardzo jest co pokazywać, ale sam jestem ciekaw co nam z tego wszystkiego wyjdzie :)






Jeśli efekt finalny będzie choć odrobinę podobny do kuchni i kafelki nie spadną po dwóch tygodniach to chyba pęknę za nas z dumy :)
Bo jako rasowy Goblin zaczynam trzydzieści rzeczy i kończę z dwie z nich w czasie bliżej nieokreślonym. Projekt remont momentami jest wbrew mojej naturze ;)

Dzisiejszą, notkę o niczym sponsorowały literka Ä i liczba 6749.

10 sierpnia 2010

Z Kamerą Wśród Tapet...

Zgodnie z obietnicą prezentujemy wstrząsające zdjęcia z miejsca akcji zwanego remontem...
Osoby wrażliwe ostrzegamy o drastyczności zdjęć.
Stan początkowy mieszkania nie był naszym dziełem, tylko powstał w wyniku zdecydowanie dziwnej (by nie napisać chorej) wyobraźni poprzednich właścicieli.

Są bardziej niż mniej chronologicznie (bo paskudny blog wkleja je w innej kolejności niż je dodaje...).
____________________________________________________

Zapraszamy więc na cudowną podróż po krainie zwanej remontem.


Taki oto potwór pokazał w kuchni po odsunięciu szafek i lodówki. Jak się okazuje kafelki za lodówką są zbędne, w końcu na pewno jej przestawiać nikt nie będzie. Poszukiwaczy zadziwił samotny kafelek, istniejący z dala od reszty plemienia. Cel jego wygnania nie został poznany.




Poniżej proces usuwania tapety w sypialni. To dziwne na podłodze to nie obmierzły i plugawy potwór z Bagien a obmierzła, plugawa i ekscentryczna kolorystycznie "mechata" tapeta.
Ku zgryzocie poszukiwaczy okazało się iż w miejscu gdzie kiedyś stały meble nie ma owej mechatej tapety a są trzy warstwy jeszcze starszych pokładów. Pamiętających druga wojnę światową, rozbiory polski i odkrycie Ameryki.




Chwilowy powrót do kuchni.
Tutaj zobrazowano proces usuwania członków niebieskiego plemienia. Ten odrażający akt kafelkobójstwa szedł nader sprawnie.




Tutaj tzw. druga strona czyli nadal pokaźne ilości błękitnych do eliminacji. O obmierzłej tapecie nie wspominamy przez grzeczność.




Inny widok na tapetową tragedię. Gwoli ścisłości to na suficie to też tapeta. Wyglądała na najbardziej niewinną a jej eliminacja została opłacona wieloma godzinami trudów, męki potu i krwi. Na szczęście szczyt został zdobyty.
Niestety nie posiadamy zdjęć z tego procesu. Zostały zabronione przez konwencję Genewską. (ps. Dziękujemy za udział w tym fantastycznym zajęciu niejakiej Shayli)




Po usunięciu tapet nastała era macania ścian niejakim gruntem (jest pełnoletni więc mu wolno), mozolne pokrywanie ścian niejaką szpachlą (coś jak makijaż) i koniec końców pomalowanie (dwukrotne a co tam) farbą podkładową dla odmiany białą. Efekt poniżej.




Wysiłkiem osób dwóch zwanych małżeństwem pokój zaczął przypominać pokój a nie odzwierciedlać makietę Powstania Warszawskiego. Nałożono podstawowe kolory:
(ps. Tutaj dziękujemy niniejszym Kibit-san za wzmożone prace wspomagające ten proces)




Na koniec w miejscach w miarę losowych, nie symetrycznych i z wrodzoną sobie dokładnością nałożono dzięki szablonowi wzór taki a nie inny wybrany osobiście przez Panią Domu (pseudonim Żona).
(Na jednym ze zdjęć nawet uwieczniono dość rzadki okaz Goblina Nisko Piennego zwanego Miejskim, zastanawiamy się nad przekazaniem zdjęcia do Plotka, Faktu i Nie Do Wiary).









Na dzień dzisiejszy to koniec prezentacji, ale bynajmniej nie koniec wypraw do fascynującej krainy Remontu.
Dalszy reportaż w najbliższym czasie. Tym razem bliżej przyjrzymy się tajemniczym rytuałom w wiosce zwanej Kuchnia.

Dzisiejszy program sponsorowały literki M i B(ank) :P